czwartek, 28 marca 2013

Szampon!!!

ZANIM PRZEJDZIECIE DO FILMU Z SZAMPONEM, KONIECZNIE ZOBACZCIE TO:




Siemanko!
Kombinowałam, mieszałam, tyle półproduktów zmarnowałam, że szok - mam nadzieję, że było warto.




Cała procedura jest dokładnie pokazana w filmie, więc poniżej wrzucam tylko listę składników:

- woda demineralizowana - 300 ml - może być również destylowana, wszystkie inne odradzam. Jeśli ktoś się bardzo uprze, może wykorzystać hydrolat (moim zdaniem podłe marnotrawstwo :D)

- mydło naturalne - 50 g - wybierzcie takie, które Wam odpowiada: kierujcie się zapachem, właściwościami, kolorem tak długo, jak mydło jest naturalne :) Ja polecam Mydło Kleopatra i mydełka z Mydlarni Tuli.

- olej praktycznie rzecz biorąc dowolny - 3 łyżki stołowe -  polecane oleje podałam w filmie, mam za dużego lenia dziś, żeby powtarzać xD

olejek eteryczny - zapach jaki Wam odpowiada, intensywność również, więc sobie zdecydujcie , ile dacie kropli :)

- żelatyna - 1 łyżka stołowa - to już z filmu wiadomo :)

-  ekstrakt z pszenicy - 1 łyżeczka do herbaty - dodatek ten jest opcjonalny, ale naprawdę polecam po niego sięgnąć, bo różnica w nawilżeniu włosów jest naprawdę duża.

To by było na tyle, w razie czego będę edytować na bieżąco :) 
Dajcie znać jak się Wam podoba!
Pozdrawiam!
P.

wtorek, 26 marca 2013

niedziela, 24 marca 2013

Makijażowa Kapsułka :)



Kto chce zajrzeć do mojej puszki :D?

Zrobiłam sobie jakiś czas temu taką tubę:




Napchałam do niej następujących rzeczy :) (Warto było układać puzzle i klecić domki z LEGO ;))

- pędzel do podkładu Annabelle Minerals
- podkład mineralny kryjący Annabelle Minerals Golden Fair
- korektor Maybelline Dream Lumi Touch 02
- kredka Benefit Eye Bright
- pędzel skośny do różu Annabelle Minerals
- próbka podkładu AM Golden Medium
- próbka różu AM Romantic
- próbka różu AM Honey
- błyszczyk/szminka/pomadka ochronna (dziś Rimmel Apocalips 300)
- kredka Avon Arabian Glow/cień w kremie Essence Stay All Day 
- kredka do oczu czarna (odradzam tą, którą pokazałam)/ Essence Long Lasting Eyeshadow
- żel do brwi (bezbarwna "podrasowana" maskara Miss Sporty)
- tusz do rzęs Max Factor False Lash Effect (gorąco polecam Astor Volume Diva Curve Me Sexy)
- trzy cienie do powiek w brązowej/neutralnej tonacji + lusterko :)

Obok tuby w plecaku mieszka zestaw podróżny pędzli z INGLOTa, o którym powiedziałam kilka słów tutaj:



Gdybyście mieli jakieś pytania - chętnie odpowiem na nie :)
A może macie ochotę zobaczyć, jakie proste i szybkie makijaże da się wyczarować z takiego zestawu?
Koniec przekazu :D
P.

Luksusowe serum pod oczy, a co :D


Hej!
Nie mam dla Was czasu ostatnio, za co bardzo przepraszam. Cierpliwości - postaram się w końcu odpowiedzieć na wszystkie komentarze i wiadomości.

Dzisiaj (a w zasadzie już od tygodnia) mam dla Was przepis na moje ukochane serum pod oczy.
Wszystko, czego potrzebujecie to:

- olej arganowy - 7 części :)

- olej z pestek winogron - 3 części :)

- żel hialuronowy 1% - 5 części ;)

Po prawdzie wszystko trzeba wymieszać w odpowiednich proporcjach :D
Można to mieszać na dłoni, ale ja postanowiłam zrobić butelkę i móc po nią sięgać kiedy mam ochotę - bez zbędnego babrania :)

Serum jest dwufazowe i trzeba je mocno wstrząsnąć przed użyciem :)
Ja stosuję je co wieczór pod oczy, ale osobom o skórze suchej lub dojrzałej polecam je na całą twarz :)
Nie trzeba trzymać produktu w lodówce. Musicie tylko sprawdzać, czy nie zaczęło brzydko pachnieć - czasem w zbyt wysokiej temperaturze oleje się zwyczajnie psują - oczywiście jeśli tak się stanie serum nie nadaje się już do użytku.

Oleje możecie zastępować dowolnie - moje ulubione to olej jojoba, z nagietka lekarskiego, z pestek malin, makadamia, sezamowy i rycynowy. Najprościej wygooglać sobie nazwę oleju i poczytać, co on zawiera i w czym może pomóc. 

Nie polecam dodawać do serum alkoholu w charakterze konserwantu, ponieważ będziecie to nakładać w okolicy oczu... 
Na dziś to tyle. W razie pytań - macie do dyspozycji sekcję komentarzy :)
Pozdrawiam!
P.

środa, 13 marca 2013

Z dziennika Bojowniczki Czarszki - Jak kontroler nr 4 zawiódł to miasto...

Macie tak czasem, że coś Was potwornie wku*****?
Mi się to zdarza szalenie rzadko, ale jeśli już to naprawdę musi być rekordowa sytuacja.
A jeśli do tego nie czuję się za grosz winna, to już jest double record. 
Choć tym razem to nawet bym powiedziała, że był to triple record.

W poniedziałek Rączka podrzucił mnie do Alfy (w Olsztynie oczywiście) samochodem, żebym mogła sobie kupić liniówkę i dojechać spokojnie do pracy.
Punkt obsługi otwierają o 9.30 (mój autobus odjeżdża o 9:29...), ale jakoś mi się udało kupić bilet i wbiec do autobusu.
Razem ze mną wsiadł kanar (gdybyście widzieli jak wyplułam właśnie to słowo to już nikt by więcej ze mną nie zadzierał ;P), który stał ze mną na przystanku i widział jak kupuję bilet. 
Wbiegam do autobusu, siadam, wyjmuję długopis, żeby wpisać ten piep***** numerek w rogu...

I JEB!

Chamski Kontroler nr 4 WYRWAŁ MI BILET Z RĘKI Z SZYDERCZYM KOMENTARZEM: "Nie zdążyła pani" i wystawił mi wezwanie do zapłaty na 152 zł 90 gr!
NO DACIE WIARĘ?!?!?!?!?

Pasażerowie się bulwersowali, drugi kanar też miał wątpliwości, ale i tak buc jeden wystawił mi "mandat".

Absurd.

Poszłam wczoraj do Punktu Obsługi Pasażera na Dąbrowszczaków, żeby załatwić sprawę, bo zgodnie z pouczeniem umieszczonym na mandacie "wezwanie do zapłaty ulega umorzeniu jeżeli pasażer nie później niż w ciągu 7 dni od dnia kontroli, przedłoży w siedzibie firmy ..." ... bla bla bla w każdym razie, że pokażę ten bilet.

Średnio-uprzejma pani poinformowała mnie, że kwoty nie umorzy, bo bilet musiałby być zakupiony dzień wcześniej (czyli w niedzielę, kiedy punkty są nieczynne!!!!) - tyle, że o tym dniu wcześniej, jakoś w pouczeniu nie wspomnieli...

Krew mnie nagła zalała.
Człowiek 7 lat kupuje uczciwie bilety, kasuje jednorazowe i że tak powiem i tak go robią w *%^&$#^&!

Jutro idę z odwołaniem i skargą na kanara nr 4 do średnio-uprzejmej kobiety ponownie. 

Jeśli nic to nie da to biję prosto do Gazety Olsztyńskiej, bo teraz to już naprawdę... poważnie... faktycznie... 

Oglądałam cały sezon Arrow w ubiegłym tygodniu - ludzie, ja mam łuk w mieszkaniu, a kaptur zielony dałoby się też skołować ;) Grrrr!
Żartuję oczywiście z tym łukiem, ale po prawdzie jestem totalnie wkur*****.

A jak Wam się zaczął tydzień? ;)
P.

piątek, 8 marca 2013




Witajcie!
Z szalonym opóźnieniem, ale jednak - ulubieńcy!

W lutym szał zrobili:

- Moje masło do ciała "Zrodzone z FAIL'a" :D w następujących etapach:

1. Epicki FAIL :)



2. Reaktywacja epickiego FAIL'a :D



- peeling do biustu i dekoltu Pat&Rub 

- suszarka Remington - jeśli kogoś to obchodzi to sprawdzę Wam nazwę i numer, jeśli nie to nie idę do garderoby szukać kartonu :D

- róż do policzków Annabelle Minerals HONEY

(Gdyby kogoś interesowała sama tuba - zapraszam tutaj:


Jeśli chcecie się dowiedzieć, co noszę w środku - dajcie znać. 
Nie ma tam nic zaskakującego podejrzewam, ale może to mimo wszystko kogoś ciekawi :) )

- kredka do oczu AVON Arrabian Gold "Golden Copper" - nie mam pojęcia, czy to gdzieś jeszcze egzystuje poza moją kosmetyczką ;)

- eyeliner w płynie INGLOT 29
Tu możecie go zobaczyć w akcji:


- pomadka INGLOT Freedom System 65

Mam nadzieję, że ktoś z Was miło spędził ze mną te kilka minut :)
Pozdrawiam!
P.

Dzień Kobiet!


WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!!



:)

P.

poniedziałek, 4 marca 2013

Trochę o mojej cerze i wyciąganiu z szuflady starych przyjaciół, czyli EFFACLAR H, nie K :)

A jak się prezentuje Wasz makijaż, po 13 godzinach? :D


Dzień dobry!
Siedzę sobie przed komputerem od dwudziestu siedmiu minut, czytam, oglądam, lenię się. 
Wygrzebałam z archiwum kilka ciekawostek i pomyślałam, że mogę coś Wam napisać, tak bardziej od siebie :) Jakby nie było ode mnie wszystko, co się tu pojawia :D 

Każdy pewnie, kto śledzi trochę tendencje na rynku produktów dla osób z trądzikiem i skórą tłustą (albo ogląda YouTube :P) słyszał kiedyś o Effaclar K - że złuszcza, że silny, że matujący itd. 
W moim przypadku - mimo, że stosowany tylko na strefę T i to kilka dobrych lat temu przy buzi z drobnymi problemami...

Tu się musi wkraść "mała" notatka tłumacząca - teraz wiem, że to były drobne problemy. Po fakcie moi drodzy!
Kiedyś byłam głęboko przekonana, że skoro mi się czoło świeci, to znak, że skórę mam tłustą i wyglądam jakbym się o poranku polewała sowicie płynem dwufazowym, w którego skład wchodzi olej rzepakowy i topiona słonina (czyli, że dwufazowy to raczej nie.... hmmm...) O bogowie, mam nadzieję, że nikt sobie tego nie wyobraził o_O 
W każdym razie miałam, jak większość osób pewnie, ostrą fazę na stosowanie kosmetyków matujących wszelkiej maści, które się kompletnie nie nadawały do mojej cery i zamiast dawać wspaniały rezultat - dawały podwójną produkcję łoju i potworne przypadłości poboczne.
Moja skóra nigdy nie była tłusta po całości, albo trądzikowa. Zawsze miałam cerę mieszaną, bardziej tłustą w lecie, przesuszoną zimą, potwornie wrażliwą na większość składników w kosmetykach, okropnie reagującą na większość leków (czytaj wysypkę mam nawet po Gripex Noc xD) i zmiany wody. 
Przestawiłam się w końcu na naturalniejsze produkty, zaczęłam sama robić kosmetyki i w ramach oszczędności - tak oszczędności - kupować droższe produkty (żeby mniej bulić za leki odczulające, bo niestety często tani krem dawał spektakularne parchy godne drogich zastrzyków czy maści - żeby nie było niedomówień, wiem, że są dziesiątki dobrych, tanich kosmetyków, ale po prostu ja nie mam szczęścia być ich zadowoloną użytkowniczką.). No i oczywiście odstawiłam silnie matujące produkty - skończyły się podrażnienia, zmniejszył się połysk czoła :D, skóra się uspokoiła.
Żeby tak człowiek miał od razu we łbie więcej rozumu, ale nie. Złośliwie było się tępakiem :D

To też doradzam wszystkim (oczywiście odstawianie, a nie bycie tępakiem jak ja :D!) cierpiącym na nadmierne przetłuszczanie cery - nie szorujcie jej mega wysuszaczami (ale trudne słowo!), bo ona ze złości jeszcze bardziej się przetłuszcza, żeby nadrobić to, coście zeskrobały :D
To, że się cera naturalnie błyszczy, to jeszcze nie znaczy, że jest tłusta - tyle znam osób o cerze normalnej lub mieszanej, które się myją np. Vichy Normaderm, a potem kremują Effaclar K i okazuje zdziwienie rezultatem, że szok. Poważnie, przestałam już liczyć :D

O wielka masakro! Już widzę komentarze odnoszące się do zabójczej ilości niepotrzebnego tekstu :D Hihihih.

... szału nie zrobił. Ba! Zafundował mi przemiany od ładnie wyglądającego przez trzy minuty matu, przez popękane jak wyschnięta kałuża czoło, aż do spektakularnego czerwonego placu pośrodku głowy. 
Wiem, że wielu osobom, pomógł - u mnie niestety to była totalna klapa. Sama jestem sobie winna - było trzeba wybrać coś bardziej odpowiedniego :D

Po co ta cała paplanina?!?!
Po pierwsze, bo mogę :D
Po drugie, bo miałam chęć udzielić kilku wyjaśnień.
Po trzecie wreszcie, bo Effaclar K mi przypomniał o fantastycznym koledze z półki aptecznej:




Tak moi drodzy - Effaclar H La Roche-Posay :) Gdyby ktoś jeszcze nie wiedział o nim, w co wątpię, powiem pokrótce, że jest to krem do cery tłustej, która została wysuszona np. przez silnie działające żele myjące :)
Tak, żeby żarty krążyły wszem i wobec - ostatnio producent puścił do aptek taki set:



O ironio! Do kremu dla skóry wysuszonej żelami myjącymi dołóżmy żel myjący :D UROCZE xD
Mniejsza o to - krem jest świetny!
Na popękaną, suchą, łuszczącą się skórę - działa kojąco, pięknie nawilża, łagodzi. Nie mogę się nachwalić i często do niego wracam. Bierze górę nad masłami naturalnymi w kwestii stosowania go na dzień - po masłach po prostu jestem za tłusta :) I wszystko spływa, a jak powszechnie wiadomo - ja lubię makijaż :D On się szybko wchłania, nie roluje mi się na twarzy, minerałki się nie warzą, no i nie uczula mnie przede wszystkim. Mogliby, co prawda dać chociaż 50ml (zamiast 40ml) za te sześć dych, ale i tak warto. 
Polecam go szczerze posiadaczom zbyt ostro potraktowanej cery tłustej, trądzikowej i mieszanej. I takim pechowcom jak ja, którym się łuszczy mordka po lekarstwach :D 
Mi pomaga :D

Po kursywie pewnie się domyślacie, że idzie kolejna dygresja :D I słusznie :D
Tyle ostatnio narobiłam sobie domowych kosmetyków, że mam chęć na jakiś luksusowy, cudownie pachnący krem, balsam, żel... Jakieś sugestie??

Wiecie co, czytam to jeszcze raz przed publikacją i nie mam pojęcia, czy w tym poście bardziej chodziło o polecenie ludkom w potrzebie kremu na popękaną buzię, czy o takie zwykłe babskie gadanie. No gadania zdecydowanie było więcej... Mam nadzieję, że przyjemnie spędziliście ze mną te kilka chwil. Dostałam w ubiegłym tygodniu tyle ciepłych maili, że chciałam do Was napisać coś tak mniej formalnie niż zwykle (dobra, sorry za ta bzdurę, bo do formalnego stylu zawsze mi brakuje kilka mil ;))

Pozdrawiam tych nielicznych, którzy zechcieli poświęcić mi dziś kilka cennych minut ze swojego wspaniałego życia :)
P.